
Kasia Depa opowiada o tym, jak węgiel rozgrzał pracownię do czerwoności i rozpalił jej wyobraźnię.
Rękodzieło w duszy nam gra i ma w swoim repertuarze całą gamę technik oraz wykorzystywanych do nich materiałów. Mimo tego, że gusta są różne i każdy lubi tupać nóżką w rytm innej robótki to jednak wszyscy mniej więcej wiemy czego możemy się spodziewać po danym gatunku. Mogłoby się wydawać, że już nic nas nie zaskoczy, bo już wszystko zostało wynalezione i wytworzone, a my Rękodzielnicy będziemy do końca życia bazować na odkryciach naszych poprzedników. A jednak co jakiś czas pojawia się nowy hit, wskakuje na szczyt top listy i udowadnia, że jeszcze o niejednym kreatywnym rozwiązaniu usłyszymy.
Jeszcze do niedawna nie do pomyślenia byłoby żeby sutasz zdobił coś poza mundurami. Frywolitka królowała kiedyś wyłącznie w serwetkach, obrusach i kołnierzykach, a teraz proszę spojrzeć jak poszerzyła swoje włości. Kilka lat temu jak ktoś kupował modelinę to tylko na zajęcia plastyczne w przedszkolu, a papierowe ulotki wyrzucało się do kosza, a nie wyplatało z nich koszyki. A jednak to wszystko się zmienia. Wiele technik wraca do łask, bo Twórcy rozwijają ich zastosowanie. Szukają nowych materiałów, o których wcześniej nie pomyśleliby w kontekście wykorzystania ich w pracy. Dzięki takiemu kreatywnemu spojrzeniu na półprodukty co jakiś czas dany materiał zostaje odkryty na nowo. Jednym z nich jest węgiel, który ma w sobie ukryte pokłady energii twórczej.
Markę ICOALYOU pokazała mi rok temu moja koleżanka. Od tamtej pory z zaciekawieniem obserwowałam każdą wzmiankę w Sieci czy telewizji o tym czarnym złocie. Byłam zafascynowana tym jak można ujarzmić coś tak kruchego jak węgiel i zmienić go w coś tak pięknego jak tworzona przez Kasię biżuteria. Zapraszam Was na naszą rozmowę o tym jak niepozorne rzeczy, które otaczają nas na co dzień nagle mogą nabrać dla nas zupełnie nowego znaczenia.
Co wpłynęło na to, że zakiełkowało w Tobie zamiłowanie do Rękodzieła? Czy był to długotrwały proces czy może nagła zajawka? A może Rękodzieło masz we krwi, bo dorastałaś w kreatywnym środowisku?
Zamiłowanie do rękodzieła wynikło właściwie z własnych potrzeb. Człowiek jest najbardziej kreatywny wtedy, gdy mu czegoś brakuje – spójrz na życie naszych prapraprzodków, mieli świetne proste pomysły! Każda dziewczynka kiedyś coś dziergała, bawiła się koralikami, ubierała się jak sroczka. Niektóre te odczucia przetrwały.
Gdybyś miała teraz wrócić pamięcią do swojej pierwszej pracy, to jakie byłyby Twoje spostrzeżenia? Pierwsza próba była udana? Jak duży progres w swoich umiejętnościach zaobserwowałaś na przestrzeni tego czasu?
Pierwsza próba była poprawna. Staram się pracować tak, by efekt końcowy był bardzo bliski temu, który mam w głowie, by tylko dokonać drobnych poprawek. Dlatego wyszukuję starannie przedmioty i produkty najlepszej jakości, których potrzebuję w pracy, by nie było żadnych niedomówień i niedopracowań ze strony technicznej. Porównując jakość pierwszych i aktualnych produktów – jest ogromna różnica, ale tylko na plus. Cały czas się rozwijam, cały czas doskonalę swój warsztat.
Nie tylko zajmujesz się wyrobem biżuterii oraz prowadzeniem firmy, ale również studiujesz. Jak udaje Ci się pogodzić te wszystkie obowiązki i znaleźć wolny czas? Możesz opisać swój typowy dzień i powiedzieć ile czasu poświęcasz na tworzenie biżuterii?

Muszę podziękować dziekanowi mojego wydziału, że plan zajęć mam bardzo elastyczny i dostosowany do potrzeb osób pracujących na etacie. Nie mam żadnej ulgi na uczelni (swoją drogą dziwne, prowadzenie własnej firmy nie jest jednoznaczne z pracą w zawodzie na etacie, czyli nie mogę mieć indywidualnej organizacji studiów), ale radzę sobie całkiem poprawnie.
Planuję z wyprzedzeniem cały tydzień, kiedy mam zajęcia, kiedy mam czas na pracę przy węgielkach – część czysta, pakowanie paczek, wysyłka, a kiedy idę do warsztatu na cały dzień i siedzę przy węglu. Czasem jest taki tydzień, że nie robię nic, bo dokumenty, faktury i referaty na uczelnię pochłonęły mój cały czas. Planuję pracę z wyprzedzeniem. 4 dni na wysyłkę paczki to też jest czas na przygotowanie każdego produktu i czas na ewentualne poprawki.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Praca z tak wymagającym i delikatnym półproduktem jak węgiel wymaga dużych pokładów cierpliwości, precyzji i dobrej koordynacji. Wielu twórców w pracowniach staje się zupełnie innymi ludźmi. Czy z Tobą jest podobnie? Czy ten spokój i opanowanie potrzebne do Tworzenia przychodzi tylko przy pracy, czy może jesteś taka też na co dzień?
Zdecydowanie cierpliwość mam tylko przy pracy! Na co dzień jestem bardzo żywiołową osobą. Praca z węglem wymaga cierpliwości i wyciszenia. Ale już rozmowa z dostawcami wymaga konkretów, czekanie na pana kuriera, który kolejny raz zostawił paczkę u sąsiadki powoduje, że musisz być bardziej stanowcza i konkretna.
ICOALYOU za kilka miesięcy będzie miało 2 lata. Czy tworzenie tak niezwykłej biżuterii zmieniło coś w Tobie?
Nauczyłam się, że po pierwsze – liczysz wyłącznie na siebie, a po drugie – musisz mieć dużo sił i determinacji do tego, by pomysł, który zrodził Ci się w głowie, ziścić, zrealizować i jeszcze pokazać innym, poddając się ich krytyce. Nauczyłam się też cierpliwości i skupienia uwagi.
Tworzenie biżuterii z węgla to skomplikowany proces. Jak długo kompletowałaś swoją pracownię, aby móc w pełni komfortowo tworzyć?
Cały czas kompletuję swoja pracownię. Część półfabrykatów zamawiam, bo rzadko się zdarza, by ktoś siedział i składał zamki do zapięć sam dla siebie w pracowni. Szukam na aukcjach, składzikach starych narzędzi złotniczych, pilników, ostrzy i piłek, bo to drogie drobiazgi, a stare wcale nie oznacza nieprzydatne. Czekam na szóstkę w totka, by kupić sobie cały zestaw pilników (w takim etui, w jakim są pędzle do malowania :D) Jak kupowałam walcarkę w listopadzie, to liczyłam pieniądze, żeby mi wystarczyło na walcarkę i prezenty świąteczne. I pomyślałam – eee, kosmetyki to dla słabeuszek, hajs odłożony na szminki zainwestuję w walcarkę. Mam przepiękną walcarkę, przepiękną <3
Czy na przestrzeni czasu zmienił się Twój styl pracy? Nadal najlepiej pracuje Ci się w twórczym bałaganie czy może wprowadziłaś jakieś usprawnienia?
Twórczy chaos jest przydatny. Nieszczególnie dbam o porządek, szczególnie w brudnym warsztacie. W warsztacie czystym muszę dbać o minimalny porządek, by mieć wiedzę, co mam, czego mi brakuje, a co powinnam zrobić. Niektóre bryłki węgla czekają na swój czas. To też jest ciekawe.
Czy myślałaś o eksperymentowaniu jeszcze z jakimiś innymi materiałami, których normalnie nie stosuje się do wyrobu biżuterii?
Oczywiście, że tak. Nauczona doświadczeniem, póki co trzymam pomysły w tajemnicy, analizując proces technologiczny i sposób obróbki. Pokażę Ci w przedpremierach na pewno. Odkrywanie nowego oblicza materiałów, które od wielu lat mają narzucone jedno zadanie to ciekawe przedsięwzięcie.
Czy sprawdziłaś kiedyś o ile najwięcej udało Ci się zredukować bryłę węgla?
Z bryłki wielkości główki kapusty wyszlifowałam dwie pary kolczyków. Z tak zwanego “kęsa” została mi płytka grubości 2 cm, z której powstały tylko cztery małe bryłeczki. Cały czas się uczę charakterystyki węgla, rozróżniać wagę poszczególnych bryłek i ich skład. Trudna i żmudna lekcja.
Czy nie chciałaś podjąć studiów metaloplastycznych lub jubilerskich?
Na startowanie na Katedrę Biżuterii w Łodzi czy we Wrocławiu to chyba już jestem za stara, poza tym przygotowanie teczki to cały rok. A niektóre pomysły nie mogą czekać. Jest pomysł, szukamy sposobu realizacji. To nie znaczy, że się nie rozwijam, jestem w trakcie kursu złotniczego (kolejnego), czytam książki, jeżdżę na wystawy i targi. Chłonę, uczę się od “starej gwardii” złotniczej, szukam w bibliotekach ciekawych pozycji. Ćwiczę też w domu, z lepszym i gorszym efektem. Ale ćwiczę.
Czy masz jakąś technikę rękodzielniczą, którą chciałabyś się zająć w przyszłości?
Chciałabym nauczyć się poprawnie starych technik złotniczych, repusowania i oprawy kamieni. Oprawianie kamieni to naprawdę trudna sprawa, bardzo rozbudowana, ale niesamowicie efektowna.
Widziałam Twoje stoisko podczas ostatniego Mustache Warsaw. Jakie są Twoje wrażenia po takich imprezach? Czy jest to dla Ciebie stresujące przeżycie czy może raczej coś inspirującego i napędzającego do dalszego działania?
Dobrze pojawić się na takich dużych targach. To dobra okazja do weryfikacji Twojej grupy docelowej i sprawdzenia, jak ludzie zareagują na nowości, czy zmiany. To jest też jednak bardzo drogie wyjście do ludzi, a takich imprez robi się na mapie Polski coraz więcej, pojawia się też problem weryfikacji i selekcji zgłoszeń wystawców. To też nagminne spopularyzowanie rękodzieła, które nie jest doceniane, tak jak być powinno. Poza tym, jeśli masz ciekawy pomysł, a jednak kiepskie wykonanie, to też może się zdarzyć, że kilka tygodni później pojawią się nieudolne kopie Twoich produktów.
Czy masz jakiś swoich ulubionych Twórców rękodzielniczych?
Podziwiam akcje “biżuteryjki dla WOŚP”, które co roku przygotowują ciekawe projekty, podoba mi się praca Natalii Warwas z Opola, która dzierga na drutach srebrnym drucikiem. Cudo!
Czy myślałaś nad wprowadzeniem do swojej biżuterii nowych kształtów lub stworzeniu całej kolekcji?
Oczywiście, że myślałam. Już jest prawie gotowa nowa kolekcja. Chciałabym, by moje prace były w limitowanej ilości, bo każda z nich jest unikatowa i niepowtarzalna. Nie da się wykonać dwóch takich samych kolczyków, struktura węgla jest wyjątkowa w swojej unikatowości. Seria basic, która teraz jest dostępna, będzie zawsze.
Czy utożsamiasz się z Rękodzielnikami i branżą handmade? Czy masz jakichś Rękodzielników wśród swoich znajomych?
Nie utożsamiam się z rękodzielnikami, nie nazywam siebie ani artystką, ani designerką. Znalazłam pomysł na ujarzmienie węgla i chcę to pokazać światu. Znam kilka osób, które też wykonują przeróżnej maści cudeńka. Jedne są lepsze jakości, inne nie. Ale zauważyłam jedną zależność – im bardziej skromny jest twórca, tym jego prace są dokładniejsze i staranniejsze.
Masz jakąś radę dla osób, które poszukują swojego stylu i swojej własnej twórczej ścieżki?
Moja rada jest prosta – nie poddawaj się w dążeniu do celu, ale też bądź wobec siebie krytyczna. Jeśli obrałaś taką a nie inną technikę rękodzielniczą za “swoją” to rozwijaj się, ucz się nowych sposobów, czy wykonuj coraz trudniejsze projekty. Nie stój w miejscu.
Jeżeli chcielibyście się dowiedzieć jeszcze więcej o ICOALYOU to zapraszam do obejrzenia krótkiego dokumentu o Kasi: